26 lipiec 2014
do pomyślenia
Pewien sportowiec był faworytem zawodów. Nie zdobył jednak medalu. Więcej ? nie wystartował nawet w finale. Eliminacje do finału wypadały w niedzielę co kłóciło się z jego poglądem na to jak chrześcijanin ma spędzać niedzielę. Niedziela ma należeć do Boga.
Sportowiec nazywał się Eric Liddell, reprezentował Anglię na olimpiadzie w Paryżu w 1924. Miał biec na 100 metrów. Był faworytem. Oddał pewny medal, by dać chwałę Bogu.
A dla nas czym jest niedziela? Jaką jesteśmy gotowi zapłacić cenę, by należała ona do Boga?
Życie Erica Liddella pokazane zostało w bardzo dobrym (cztery Oscary) filmie Rydwany ognia. Warto obejrzeć. http://pl.wikipedia.org/wiki/Rydwany_ognia
I ciekawe puenty naszej historii. Eric Liddell po rezygnacji z biegu na 100 metrów wystąpił w biegu na 400 metrów. To nie był jego koronny dystans. Zdobył jednak olimpijskie złoto i pobił rekord świata. Rok po olimpiadzie wyjechał do Chin, gdzie był misjonarzem. Tam zmarł. http://pl.wikipedia.org/wiki/Eric_Liddell
Zajrzyj też tutaj:
Czas ucieka
wieczność czeka